Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lech Kostrzewa
3
8,3/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,3/10średnia ocena książek autora
29 przeczytało książki autora
36 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Firma Lech Kostrzewa
6,2
Firma - Lech Kostrzewa
Książkę otrzymałam za pośrednictwem klubu Recenzenta z serwisu nakanapie.pl
Dziękuję również wydawnictwu Novae res za możliwość przeczytania tego egzemplarza.
Okładka książki nastrajała do przeczytania i dała nam jakąś wizję co do jej treści. Mnie jednak najbardziej zaciekawił opis. Istniała możliwość pogłębienia wiedzy, czy też nabycia nowej. Sądzę, że każdy z nas mogły się zgodzić z tym, iż to tego czego się nie zna, to może nas najbardziej zaintrygować...
Oczywiście nie zawsze jest to pozytywny aspekt i nie raz istnieje pokusa, aby zrobić coś na granicy praw i zasad, bądź ludzkiej moralności. Tematyka dla czytelnika zainteresowanego pracą kontrwywiadu od tzw. "Podszewki'', oczywiście przy założeniu, że autor wie, o czym pisze...Hmm, ale czy to jest tak jak on to nam przedstawia, czy też z deczka inaczej?! Tego się nie dowiemy.
Szpieg nie chce aby go wykryto.
Sama tę tematykę znam tylko troszeczkę, ale to też tylko z filmów. Sądziłam, że ta treść może też być coś w takim stylu, ale niestety to nie to. Rozumiem, że Polska ma różne dobre i złe strony. No, ale ludzie... Na pewno nie jest tak źle jak to nam przedstawił autor.
Spodziewałam się czegoś, co mnie jakoś wciągnie, a tymczasem, poczułam totalne znużenie.
Z przykrością muszę napisać, że nawet nie przeczytałam tej książki w całości. Zapowiadana sensacja, która w rzeczywistości okazała się wielką klapą. Czułam się trochę tak, jakbym czytała historyjki na Wattpadzie. (W większości są to opowieści niskich lotów,choć są tam też książki godne uwagi) Między innymi w głównej mierze chodzi mi o to, że nie jest przestawiony czas akcji. Jak można określić czas i miejsce, gdy np na pierwszej stronie bohater dopiero co się przebudził, aby już na drugiej stronie być już w innym kraju?!
Historia skupia się głównie na monologu bohatera, który coś tam zdradza o kontrwywiadzie. Mężczyzna, który jest wypalony zawodowo i nie może ruszyć z miejsca.
Ileż to już osób pracując wiele lat w danym zawodzie/profesji nie znalazło się w takim położeniu?
Z całą pewnością u niektórych zdarzyło się to nawet kilka razy.
Główna postać zachowuje się jak jakiś uczniak i za nic nie widać u niego tego kilkuletniego "doświadczenia", które jak sam twierdzi, takowe posiada. Przy jednym z większych zadań pokazał, że nie umie być niewidoczny, tj nie zwracać na siebie uwagi. Co zrobił? Wywalił na siebie jedzenie... Tak od razu przyszedł mi na myśl fragment z jednego skeczu "Kabaretu Skeczów Męczących'".
"- Kim Pan jest?
- Ja proszę Pana, jestem Tajnym Agentem."
Tak właśnie można opisać styl pracy Romana, czyli głównego bohatera tej książki.
Najbadziej ironicznym jest tu fakt (tu się jak najbardziej zgadzam z innymi opiniami) że wywiad było stać na zaawansowane cyfrowe śluzy zabezpieczające, a taki zwykły papier do drukarki był dosłownie na wagę złota...
W skrócie to możnaby to wszystko opisać mianem historii o karierowiczach, nieudacznikach, oraz pracownikach tzn "patrzących na zegarek i byle do fariantu"
Jak to mawiał słynny, serialowy osobnik - Ferdynand Kiepski: " Co tu zrobić, aby zarobić, ale się nie narobić?".
O samym autorze można powiedzieć bardzo krótko: człowiek - widmo, bo wiadomo tylko to, co napisał i to tyle na jego temat.
W swoim dorobku ma już kilka wydanych książek, jednak ja dopiero teraz miałam okazję poznać coś spod jego pióro.
Styl w jakim autor napisał tę książkę nie jest w moim guście, bo jest to taka wręcz toporna forma.
Ta historia za nic nie zachęca mnie do poznania poprzednich dzieł literackich tego autora.
Być może, gdyby to było przedstawione w formie filmu, to bym to jeszcze obejrzała, ale sama książka nie przypadła mi do gustu.
Moja ocena 5/10
Cytat z książki:
"[...]Wroga, który jest tylko mirażem, a ścigający zdaje sobie sprawę, że nie uda mu się go nigdy schwytać.[...]"
Firma Lech Kostrzewa
6,2
Nie mam pojęcia, jakie intencje przyświecały Lechowi Kostrzewie podczas pisania „Firmy”, ale jeśli chodziło mu o ośmieszenie polskiego kontrwywiadu cywilnego, to mu się udało. Ta powieść nie jest komedią, nie jest groteską, ale przedstawia jakże ważną dla Polski służbę specjalną w fatalnym świetle.
Kontrwywiad jawi się tu jako grupa oficerów, a właściwie: urzędników rezydujących w biurze na Rakowieckiej w Warszawie przez przepisowe osiem godzin, od ósmej do szesnastej. Teoretycznie ludzie ci powinni się zajmować wykrywaniem i eliminowaniem szpiegów obcych wywiadów, ale to robią oni – o ile robią – niejako przy okazji. Najważniejszym zajęciem jest plotkowanie, spiskowanie przeciwko sobie i pilnowanie, by nie zostać przeniesionym do wydziału logistyki („liczenie gaci”) albo na dyżurkę.
Doświadczony oficer operacyjny Roman dostaje do poprowadzenia sprawę, którą bez większego powodzenia zajmował się ktoś inny. Choć jest wypalony i znudzony bezowocną od lat służbą, przykłada się tym razem do pracy, ponieważ zmienił się jego przełożony, a nowy chce sukcesów. Ściślej: może i chce, ale zapewne nie zależy mu szczególnie na tym, by Roman zyskał status wydziałowej gwiazdy, bo może wtedy zamarzyłby mu się naczelnikowski stołek. I tak to Roman wraz z przydzielonym mu oficerem zostaje wciągnięty w grę MI6, CIA, a także wywiadów Białorusi i Rosji. Z dość nieoczekiwanym zaskoczeniem.
Także jego praca obfituje we wpadki, jak choćby na oficjalnym raucie w British Council, dokąd idzie samowolnie i gdzie – zwracając na siebie powszechną uwagę – koncertowo wywija orła, paćkając sobie garnitur obfitą zawartością talerza.
Akcja rozgrywa się najwyraźniej w nieodległej, acz bliżej niesprecyzowanej przeszłości. Działają jeszcze Wojskowe Służby Informacyjne (zlikwidowane w 2006 roku),już jeździ metro, ale w lokalach gastronomicznych wolno jeszcze palić. No właśnie, gastronomia. Włos się czytelnikowi jeży na głowie, gdy czyta o kawiarni położonej blisko siedziby „firmy”. Klientelę tejże stanowią w dni powszednie niemal wyłącznie oficerowie kontrwywiadu spotykający się, rzec by można, nie tylko rutynowo, ale i hurtowo ze swoimi agentami, także zagranicznymi.
Firma wyraźnie narzeka na deficyt fachowców, stąd np. oficer operacyjny woli czasem nie występować o przydzielenie komuś „ogona”, bo dobrze wie, że jeśli przeciwnik przeszedł przeszkolenie, to taki ogon bez większego trudu wykryje, a może i zgubi. Niedofinansowanie służb odbija się nawet na niedostatkach papieru. Choć na korytarzach działają elektroniczne śluzy, w pokojach plombuje się szafy kapslami wypełnionymi plasteliną i zabezpieczonymi odciskiem referentki.
Sam nie wiem, co o tym myśleć. Książka robi wrażenie pisanej „na serio”, ale przedstawia tak obraz kontrwywiadu tak groteskowy i żałosny, że aż się wierzyć nie chce. Może to próba rozliczenia się z czymś, co było, ale na szczęście się skończyło? Oby, bo inaczej należałoby przyznać rację krążącemu tu i ówdzie twierdzeniu, że w Polsce działają służby specjalne wszystkich krajów, tylko nie nasze.
W książce zabrakło mi posłowia, które być może wyjaśniłoby co nieco. Zabrakło też noty o autorze. Próbowałem sprawdzić w Google, kim jest Lech Kostrzewa, ale albo źle szukałem, albo nic tam nie ma. Autor robi wrażenie dobrze zorientowanego w sprawach, o których pisze, ale równie dobrze może to być perfekcyjna wyobraźnia pisarza, wspomagana researchem i rozmową z jakimś „byłym”.
Niestaranna jest redakcja, co owocuje wpadkami typu okulary z bardzo silnymi szkłami kontaktowymi albo chałat jako określenie tradycyjnego stroju… Turkmena.
Podczas lektury mimowolnie nasuwały mi się porównania do powieści szpiegowskich Vincenta V. Severskiego. Różnica jest zasadnicza: tam bohaterowie są oddanymi sprawie, gotowymi nawet ryzykować życie profesjonalistami szanowanymi przez kolegów z sojuszniczych służb. Tutaj oficerowie to karierowicze, nieudacznicy albo miernoty starające się jedynie dotrwać do fajrantu, zaliczyć co parę lat wynikający z regulaminu awans na wyższy stopień i nie dać się usunąć z pionów operacyjnych do pomocniczych. Tam jest mrożąca krew w żyłach, wciągająca akcja, tu – niemrawe grzebanie w sprawie, okupione tonami papieru na raporty i załączniki, a także wyręczanie się w skomplikowanych operacjach dopiero co zwerbowanymi agentami.
Nie wiem, bo i skąd miałbym wiedzieć, jak to wygląda naprawdę. Nie wiem, czy tak jak u Severskiego, czy tak jak w „Firmie”. Czytelnik raczej się tego nie dowie.
I może dobrze, w końcu służby lubią ciszę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.